Ta zbeletryzowana opowieść o poecie, człowieku "o stu twarzach" - jak sam o sobie pisał - jest pasjonującą lekturą. Ukazuje ona również dzieje jego ojca - księdza greckokatolickiego, matki - Elżbiety Kajszarówny i innych familiantów. Na bogatym tle rysują się niezwykle wydarzenia, począwszy od narodzin Emila w Bielsku-Białej w drodze powrotnej ze ślubu rodziców aż do śmierci w 1941 r.To cale pięćdziesięciodwuletnie życie autora skandalizujących Zmór i Motorów było ciągłym poszukiwaniem i gonitwą, nie tylko za miłosnymi doznaniami, choć w jego życiu oprócz żony - Marii z Kurowskich dużo znaczyły kobiety - wybitna aktorka Stanisława Wysocka, Maryla Stachelska, adresatka tomiku erotyków Wzosy, oraz Maria Koszyc-Szołajska. Autorka ukazuje to wszystko z psychologicznym zacięciem, malując nie tylko ubiegły wiek i międzywojenne dwudziestolecie, ale i lata ostatniej wojny, opisuje dzieciństwo, szkolne lata w Wadowicach, źródła lęków i nękających pisarza obsesji. Jest tu też i współczesność zawarta w życiu mieszkańców dworu w Gorzeniu. Już po zakończeniu tej niezwykłej opowieści los dopisał zaskakującą pointę. Autorka umieściła ją w postscriptum, opisując pewien dzień 1999 r., gdy to znalazła na zaśnieżonej ścieżce czerwoną okładkę z plastiku, w niej zwitek kartek wyrwanych z modlitewnika wydanego w Drohobyczu... Na tych kartkach zobaczyła... Nie, nie zdradzajmy - co. Przeczytajmy, a potem powtórzmy za Kolińską: "Zaiste, zdarzają się cuda".